Jeżeli wiecie dlaczego Predatorzy przybywają na ziemię, odpowiedź na to pytanie będzie w miarę oczywista. Predatorzy przybywają "w odwiedziny" na Ziemię, żeby polować. A polują bynajmniej nie w celu przetrwania, czy zdobycia pożywienia, a po prostu dla sportu.
Najlepszą rozrywką dla Predatorów są takie polowania, w których ofiara stanowi wyzwanie, jest dreszczyk emocji i zagrożenie. Pewnie to pcha ich do polowań na Obcych / Ksenomorfów. Tym razem przyszła (i jak się finalnie okazuje - niedoszła) ofiara nie jest plującym kwasem potworem, który jest w stanie przeżyć w najgorszych warunkach. Tym razem ostatecznym trofeum ma być szczytowe osiągnięcie w dziedzinie ziemskiego "twardzielstwa", czyli Dutch, grany przez Arnolda Schwarzeneegera.
Dutch nie tylko jest ostatnim z członków doborowego oddziału, który wszedł w drogę Łowcy, ale udało mu się też uszkodzić sprzęt Predatora, a także go zranić.
Zdejmując maskę Predator chce przekazać Dutchowi w międzygalaktycznym języku twardzieli, że nie boi się go. Nie potrzebuje całej masy zaawansowanego sprzętu, żeby go pokonać. Wystarczą mu gołe "pięści" i odrobina zimnej stali. Zachowuje się jak Bennet w "Commando", który również dał się wciągnąć Arnoldowi w tę grę, wierząc, że pokona 7-miokrotnego Mr. Olympia uzbrojony jedynie w nóż. Predator, podobnie jak Bennet atakuje Dutcha jedynie z wysuwanym ostrzem przypiętym do nadgarstka.
Można też rozważyć hipotezę, że Predator oprócz tego, że chce pokazać Dutchowi, kto w tej galaktyce jest samcem alfa, okazuje mu (przez zdjęcie maski) w jakimś sensie szacunek. W końcu wszyscy pozostali członkowie oddziału dawno już zdobili walizkę Łowcy jako trofea w postaci czaszki i ew. kręgosłupa. Jedynie Dutch posiadał cechy intelektualne i fizyczne, które pozwoliły mu przetrwać tak długo w starciu z tak wymagającym przeciwnikiem.