Arnold Schwarzenegger zagrał głównego protagonistę (Alana "Dutcha" Schaefera) w pierwszej części "Predatora" z roku 1987. Pomimo sukcesu kasowego pierwszej części znany kulturysta nie zdecydował się nigdy wrócić do serii i zagrać w sequelu filmu, który finalnie wyszedł w roku 1990, a główną rolę w nim otrzymał ostatecznie Danny Glover (znany z serii filmów "Zabójcza broń", gdzie grał partnera Mela Gibsona).
Do dzisiaj ze studiów Hollywood wyszły cztery filmy z Predatorami oraz dwa filmy typu crossover z serii "Alien vs Predator", gdzie Łowcy ścierają się z plującymi kwasem Obcymi (Alienami). Spośród całej tej gromady horrorów science-fiction żaden z późniejszych obrazów nie dorównuje jednak popularnością i uwielbieniem fanów części pierwszej, gdzie postać grana przez Arnolda Schwarzeneggera po raz pierwszy na srebrnym ekranie mierzy się z bezwzględnym Łowcą.
Danny Glover jest z pewnością utalentowanym aktorem i zrobił wszystko, aby przedstawić godnego przeciwnika w Predator 2. Jednak większość fanów chciało, aby Schwarzenegger wrócił do drugiej rundy z zaawansowanym technologicznie potworem, którego udało mu się pokonać wbrew wszelkim przeciwnościom. Jeśli już główny bohater musiał się zmienić, fani doceniliby chociażby epizodyczną rolę "Austriackiego Dębu" (jak zwany był Schwarzenegger), czy to w Predator 2, czy w jednym z późniejszych filmów o Predatorach. Niestety, rola Dutcha okazała się jedynym występem Arniego w świecie Łowców.
Dlaczego Arnold Schwarzenegger nie powrócił do roli Dutcha w Predator 2?
Powodów takiego, a nie innego obsadzenia głównej roli w sequelu oraz braku Arniego jest kilka.
Oryginalny scenariusz dla drugiej części Predatora zawierał dużą rolę Dutcha, który wraz z nowym zespołem (ze starego niewiele zostało po pierwszej części;)) miał wyruszyć na łowy na Predatora (i oczywiście takowego pochwycić) do miejskiej dżungli Los Angeles (taki z resztą był podtytuł na rynku polskim tej produkcji, czyli "Predator 2: Starcie w miejskiej dżungli"). O ile Arnold i producenci pierwszej części byli zgodni co do idei powrotu Schwarzeneggera, to zaproponowany scenariusz zupełnie nie przypadł do gustu Austriakowi. Nie pasowało mu przeniesienie akcji do wielkiego miasta (uważał, że ludzie raczej nie będą chcieli tego oglądać) oraz fakt, że pomimo, że rola Dutcha była spora, to nie była wiodąca i zmienił się trochę jej charakter (w nowym scenariuszu Dutch miał zostać postacią o lekkim rysie złoczyńcy). Arnold bardzo przywiązywał wagę w tym okresie do tego w jakich filmach gra - był na topie i chciał, aby każdy film podnosił go wyżej w rankingu Hollywood, a wg. niego taka rola w sequelu tego nie gwarantowała. Arnie nie przepadał też jak się okazało za reżyserem, który miał zrealizować "Predatora 2" - Stephenem Hawkinsem (nie, to nie ten sławny fizyk). To wszystko złożyło się na nieobecność Arnolda, a rola Dtucha została zamieniona na rolę Petera Keyesa, którego zagrał Gary Busey.
Druga kwestia, może często w Hollywood ważniejsza niż "drobne" nieporozumienia dotyczące scenariusza czy ekipy filmowej była może bardziej znacząca. Co wyznacza, z osobistej perspektywy aktora, jak wysoko jest w rankingu gwiazd w Fabryce Snów? Oczywiście wysokość gaży za film. Może Arnie przełknąłby swoje zastrzeżenia, gdyby otrzymał wynagrodzenie w wysokości jakiej zażądał. Po latach, producent "Predator 2", John Davis przyznał, że rozminęli się z przyszłym gubernatorem Kalifornii o jakieś $250,000. Sam fakt, że doszło do negocjacji stawki oznacza, że nie wszystko (pomimo ww. przeszkód) było stracone w zakresie występu Arnolda w sequelu "Predatora". Niestety rozbieżności nie udało się wyjaśnić i w końcu pogromca Łowcy z pierwszej części nie pojawia się w żadnej z "rund" rewanżowych. Sam Arnold też nigdy nie wyrażał się pochlebnie o kolejnych filmach z serii.