Na świecie jest mnóstwo potworów - naprawdę aż nadto. Kilka tysięcy lat sztuki, literatury i koszmarów dostarczyło nam wszystkich przerażających istot, jakich kiedykolwiek mogliśmy potrzebować. Być może dlatego tak wiele współczesnych dzieł horroru i science fiction sprawia wrażenie przestarzałych, zanim jeszcze trafią na ekrany kin, telewizji, galerii czy księgarń. Zupełnie inaczej ma się sprawa z Obcymi, którzy na ekranie zadebiutowali w filmie Ridley'a Scotta pt. "Obcy - 8. pasażer 'Nostromo'" z 1979 roku. Co sprawiało, że stworzony przy minimalnym budżecie film tak wyrył się w pamięci kolejnych pokoleń? Oczywiście byli to Obcy, których wygląd powstał w pokręconych światach wyobraźni pochodzącego ze Szwajcarii H.R.R. Gigera.
Gdy spojrzymy w monstrualne wizje HR Gigera, to stoją one w zupełnie innej kategorii niż większość prawdziwych, czy wymyślonych przez ludzi potworów. Stworzeni przez Szwajcar Obcy są tak przerażający, bo uosabiają w swych dziwacznych formach i zachowaniach tak wiele elementów, które składają się na monstrualność. Obcy wywołują w nas emocje, które mówią nam, że jesteśmy w obecności prawdziwego potwora.
Główne powody, dla których Obcy (Xenomorphs) to horror w najczystszej formie
Ta istota, ta rzecz, "Xenomorph" (z greckiego "obcy-kształt"), jest tak bliska ideału potwora, jak tylko może być.
Wygląda jak gigantyczny insekt, co jest przerażające. Wykluwa się ze skórzastego, reptiliańskiego jaja, a potem zrzuca skórę w miarę wzrostu, jak wąż. Jednak to nie te rzekomo "uniwersalne archetypowe" odniesienia są sednem potworności Ksenomorfa. Wąż może być niepokojący, ale nie jest potworem. Obcy Gigera jest nim, ponieważ odmawia dopasowania się do jakichkolwiek możliwych do zidentyfikowania kategorii, ponieważ jego ciało zawiera niemożliwe sprzeczności, które podnoszą je do rangi wzniosłości.
Spoglądając na Obcych nie sposób stwierdzić, czy są tworem natury czy raczej zaawansowaną technologią. Jak wiele fantazji Gigera, wydaje się być biotechnologiczna, płynna fuzja kości i ścięgien, rurek i węży, ciała (z krwi i kości?) i chromowanych zębów, podobnie jak jej dziwaczny statek.
Chodzi na czterech nogach, lub, jeśli chce, na dwóch. Ze swoim egzoszkieletem sprawia wrażenie owadziego, ale jego kręgi są wyraźnie wyeksponowane. Nie przestrzega nawet najbardziej podstawowych zasad dotyczących tego, co powinno być w środku, a co na zewnątrz. Te kości ogonowe powinny być przykryte skórą, tyłkiem, czy czymkolwiek, ale zamiast tego wystają w przeraźliwy sposób. Obcy jednocześnie przypominają coś z Muzeum Historii Naturalnej, co zostało gwałtownie ożywione, a jednocześnie sprawiają wrażenie, że widzimy rozłożone szczątki jakiejś istoty z zamierzchłych czasów.
I wreszcie, Ksenomorf zagraża naszej własnej integralności cielesnej: w prawdopodobnie najbardziej niepokojącej scenie w każdym z filmów, larwalny Ksenomorf wyrywa się z klatki piersiowej członka załogi. Jesteśmy dla nich pożywieniem, inkubatorami i przeciwnikami. To wszystko jest więcej niż przerażające; jest głęboko niepokojące, destabilizujące. Ksenomorf nie ma sensu, niezależnie od tego, jak długo na niego patrzymy, ile razy przewijamy DVD, jak uważnie studiujemy concept art Gigera.
I oczywiście, do tego całego strachu, przemocy i śmierci, Giger dodaje jeszcze seks. Nie powinno być nic, nic erotycznego w tych groteskowych rzeczach, a jednak integrują one okropne parodie seksu, począwszy od metody oralnego gwałtu na twarzy, poprzez oralne zapłodnienie, aż po zębatego penisa, który się z tego rodzi, aż po lśniące, sączące się, falliczne ciała dorosłych Ksenomorfów, z ich miotającymi się drugimi ustami, które czają się w ich zębatych paszczach. Wszystko to jest nie tylko obrzydliwe, ale i dogłębnie groteskowe.
Nigdy nie jesteśmy do końca pewni, czy Ksenomorfy to prymitywne, atawistyczne stworzenia, czy członkowie zaawansowanej, podróżującej w kosmos cywilizacji, zwierzęta czy nieludzie. Czasami wydają się polować instynktownie, innym razem walczą strategicznie. Mogą być rojem owadów, dopóki nie wyłączą prądu. W dodatku Jamesa Camerona do serii z 1986 roku, Hudson zadaje pytanie, które pozostaje bez odpowiedzi: "Czy to będzie walka, czy kolejne polowanie?" Nie wiemy, bo tak naprawdę nigdy nie jest jasne, co czują Obcy (i czy czują cokolwiek).
No i powiedzcie proszę - gdzie są oczy tego monstrum? Jak mówi narrator "Moby Dicka" Hermana Melville'a o złowrogim lewiatanie: "Rozbiorę go na części, jak tylko będę mógł. Nie znam go i nigdy nie poznam... Jak pojąć jego twarz, skoro jej nie ma?".
Skoro nie widzi, to jak na nas poluje? Bez spojrzenia w jego oczy nie możemy sobie wyobrazić, co myśli, co czuje, czego chce, jeśli w ogóle czegokolwiek, poza jedzeniem i rozmnażaniem. Z tych powodów Ksenomorfy są tak przerażający, obcy, potworni.