Dlaczego Bokserzy Bali Się Mike'a Tysona?

Utworzone: 2021-10-01, Aktualizacja: 2021-10-28

Mike Tyson powiedział kiedyś, że większość jego przeciwników dała się zastraszyć przed walką i w rezultacie przegrywali, zanim przyjęli pierwszy cios. "Żelazny Mike" twierdził, że używał zastraszania jako metody psychologicznej, która dawała mu dodatkową przewagę przed i w trakcie walki. Tyson przyglądał się swoim przeciwnikom od momentu wejścia na ring, często wyczuwając strach. Kiedy już odkrył tę słabość, starał się ją wykorzystać od pierwszego gongu. Może się to wydawać nieco szalone, aby wierzyć, że zawodnik może zyskać przewagę, czy wręcz pokonać przeciwnika tylko patrząc w jego oczy, ale Mike opanował tę sztukę do perfekcji. Co sprawiało, że wielu jego przeciwników bało się wejść z nim do ringu?

Dlaczego bokserzy bali się Mike'a Tysona? Zdjęcie przedstawia Mike'a Tysona odchodzącego od zknockoutowanego przeciwnika

Mike Tyson nie odczuwał strachu i był mistrzem zastraszania przed walką

To, co odróżniało Mike'a Tysona od większości bokserów, to fakt, że w ringu bano się go, a on sam strachu nie okazywał (chociaż w wywiadach po zakończeniu kariery mówił, że "gotowało" się w nim przed większością walk). Może była to wyćwiczona metoda onieśmielania przeciwników, a może po prostu był bardzo pewny swoich umiejętności, ale Tyson zawsze prezentował postawę braku strachu i nie ukrywał tego.

Tyson został najmłodszym bokserem, który w wieku zaledwie 20 lat został koronowany na mistrza świata wagi ciężkiej. Tyson, znany jako "Żelazny Mike", wygrał 19 pierwszych walk przez nokaut i w sumie 37, zanim w lutym 1990 roku został pokonany przez mało znanego Jamesa "Bustera" Douglasa.

Jego aura "Terminatora" z lat 80-tych była prawdziwa, autentyczna i w ogromnym stopniu przyczyniła się do jego zwycięstw. Wielu ówczesnych dziennikarzy opisywało go jako "mistrza zastraszania" i posiadającego bardzo pożądaną umiejętność wytrącania przeciwników z równowagi, zanim jeszcze zdążył zadać cios. Bokserzy bali się tej czystej mentalności gangstera, czy ulicznego wojownika przeniesionej na arenę boksu zawodowego. Ta umiejętność onieśmielania, czy wręcz zastraszania przeciwników była jednym z jego talentów i umiejętności, które składały się na doskonałą maszynę do wygrywania. Przestraszeni przeciwnicy nie byli dla niego pełnoprawnymi konkurentami, a raczej zachowywali się jak jagnięta prowadzone na rzeź. Gdy Mike Tyson patrzył głęboko w oczy swoich oponentów przed walką i widział w nich strach, który jeszcze podsycała jego niezłomność walka była już (co najmniej) w połowie wygrana.

Zawodowy mistrz świata w boksie Berbick był przerażony starciem z Tysonem

Nigdy wcześniej żaden bokser nie wyglądał na tak przerażonego starciem z przeciwnikiem jak Berbick, który stracił tytuł tej nocy. Widocznie dysząc przed walką i łapiąc powietrze po niej, wyglądał na zadowolonego, że udało mu się zejść z ringu w jednym kawałku. Jak wielu po walce z Tysonem, nigdy już nie był taki sam.

Od tego momentu Mike Tyson zwykle w takim stanie zostawiał swoich przeciwników. W związku ze stylem jakim kończył walki i tym co działo się z jego przeciwnikami Tyson dorobił się wielu budzących grozę pseudonimów: Bestia, Żelazny Mike, Najniebezpieczniejszy Człowiek na Ziemii. Wygrywając psychologicznie walkę wcześniej, jego przeciwnicy przypominali zazwyczaj pnącza kołyszące się na ostrym wietrze, jeszcze zanim zabrzmiał gong rozpoczynający walkę. Było w nim coś brutalnie skutecznego i podstępnego. Był odwrotnością amerykańskich fighterów z lat trzydziestych i czterdziestych. 

Evander Holyfield również czuł respekt przed Tysonem

"Nie ma we mnie strachu" - powiedział Holyfield do Tysona na ważeniu przed ich walką. Kiedy Holyfield specjalnie wspomina o strachu przed Tysonem, wyraźnie wskazuje to na fakt, że zastraszająca persona Tysona była namacalna i prawdziwa, ponieważ Holy nigdy nie powiedział tego do żadnego ze swoich przeciwników. Holyfield, który stoczył legendarne walki z największymi w boksie i sam się do nich zaliczał, nie wspomniałby o tym jeśli nie byłoby to konieczne. To była jego psychologiczna obrona przed walką z Tysonem. A trzeba zaznaczyć, że walka Tysona z Holyfieldem to już nie ten sam Mike. Tyson po wyjściu z więzienia już nie odzyskał dawnej formy, ale nadal jego persona, którą wszyscy pamiętali budziła grozę. Wbrew wielu fałszywym spekulacjom, potencjał zastraszania Tysona nie skończył się po walce z "Busterem" Douglasem - trwał jeszcze długo w latach 90-tych, a nawet w fazie po uwięzieniu. To, co "Buster" Douglas odebrał Tysonowi to jego aura bycia nie do pokonania - ta druzgocąca porażka pokazała innym zawodowym bokserom, że Tyson nie jest "Terminatorem" i nawet w jego pancerzu można znaleźć dziury.



Kategoria: sport
Tematy:   boks mike tyson psychologia